niedziela, 24 lutego 2013

O misiu.

Tak to się zaczęło: (…) Przyjrzała się stworzeniu siedzącemu na walizce. Wyglądało ono na bardzo niezwykłego niedźwiedzia. Było brunatne, w brudnym odcieniu, a na głowie miało przedziwny kapelusz z szerokim rondem – śmieszny kapelusz, jak powiedział pan Brown. Spod ronda spozierała na panią Brown para dużych, okrągłych oczu.  Michael Bond "Miś zwany Paddington".

A tu było tak- pewna bardzo pozytywnie zakręcona osoba stworzyła misia, który na pierwszy rzut oka wyglądał przeciętnie.
Potem dodała "temu misiu" modrakowy kubraczek z bardzo charakterystycznymi guzikami.

Dopełnieniem wszystkiego był kapelusz.


Przedstawia się Wam dziś Paddington Miś :-)

Dlaczego nie ma walizeczki? No jak to, przecież on (dzięki Kasiulkowi) zamieszkał u mnie, a jak gdzieś się mieszka już na dobre to walizeczkę można rozpakować!

Pragnę poinformować, że autorka misiaka (Kasiulek) wyraziła zgodę na jego sesję na moim blogu, za co bardzo serdecznie dziękuję, jak i za to, że go dostałam :-). 

3 komentarze: